The page of Vilikovský, Pavel, Polish Reception
Reception
<!-- /* Font Definitions */ @font-face {font-family:"Cambria Math"; panose-1:2 4 5 3 5 4 6 3 2 4; mso-font-charset:238; mso-generic-font-family:roman; mso-font-pitch:variable; mso-font-signature:-1610611985 1107304683 0 0 159 0;} @font-face {font-family:Verdana; panose-1:2 11 6 4 3 5 4 4 2 4; mso-font-charset:238; mso-generic-font-family:swiss; mso-font-pitch:variable; mso-font-signature:536871559 0 0 0 415 0;} /* Style Definitions */ p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal {mso-style-unhide:no; mso-style-qformat:yes; mso-style-parent:""; margin:0cm; margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:12.0pt; font-family:"Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:PL; mso-fareast-language:PL;} .MsoChpDefault {mso-style-type:export-only; mso-default-props:yes; font-size:10.0pt; mso-ansi-font-size:10.0pt; mso-bidi-font-size:10.0pt;} @page Section1 {size:595.3pt 841.9pt; margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt; mso-header-margin:36.0pt; mso-footer-margin:36.0pt; mso-paper-source:0;} div.Section1 {page:Section1;} -->
Przez Londyn, który znamy z
Powiększenia Antonioniego, snuje się melancholijny Słowak na urlopie od
demoludowej realności. Umie dostrzegać rzeczy, jak nikt ich wcześniej nie
widział. Spełnia się w czystej radości patrzenia. Jest wzrokowcem, nie szuka
tekstów, lecz zjawisk, których jeszcze nie zapisano, które stworzyła sama
rzeczywistość. To świat słów buduje wokół niego labirynt. Jest więc spóźnionym
modernistą w świecie, który staje się postmodernistyczny. Ma jedną troskę:
"rozmawiać bezpośrednio z rzeczywistością". A rzeczywistość go
zwodzi. Londyn, gdzie trafił na kurs językowy, staje się dlań galerią luster.
Ich zbiór składa się w powieść. Każde z odbić dowodzi, jak ludzie stwarzają się
wzajem i jak sam podlegał stwarzaniu. Tylko on nie potrafi stworzyć nikogo.
Nawet siebie. Jest w tym "uczuciowość słowiańska" i niezaprzeczalnie
angielska ironia.
(Jan Gondowicz)
Pavel Vilikovský jest prozaikiem skrajności. Gdyby nawet jego teksty
rozpoczynały się nadzwyczaj łagodnie i były niewinną konwersacją, zakończą się
w większości którąś z form ekstazy: krwią, śpiewem, pytaniem, wierszem,
wulgaryzmem, czy rozwydrzonym rżeniem Zła. Tak, tym ostatnim kończy się nowela
„Wiecznie zielony...”.
(Valér Mikula)