Archetypy (Polish)
Skały nic można
pokochać Ale można pokochać niemożność jej pokochania. Weź oset do łózka I kochaj się z nim. Chogyam Trungpa Spotkałam go w lokalu gastronomicznym. Wyglądał
dokładnie tak, jak przypuszczałam: wspaniale. Spod grubych szkieł spoglądały na
mnie rozbiegane oczy, do marynarki przypiętą miał biedronkę, pachniał prochem i
czytał Prousta. Był to wyrafinowany intelektualista z moich snów i, rozpoznawszy w nim archetypiczne
ucieleśnienie doskonałej męskości, natychmiast postanowiłam go poślubić. Panie L., powiedziałam, jesteśmy dla siebie stworzeni; drogi do człowieka nie
należy ciągnąć w nieskończoność: czy chce pan zostać moim mężem? Że co,
zakrztusił się L., wypuścił z rąk Prousta, a biedronka wraz z marynarką zaczęła
drżeć. Drżenie to uznałam za dobry znak. Drżyj, drżyj, ucieszylam się w myślach i, żeby
rcizedrgal się jeszcze bardziej, zapewniłam: Jestem doskonałym ucieleśnieniem
archetypicznej kobiecości: pokorna, wyrozumiała; do śmierci gotowam pana
inspirować i wcale nie musi się pan obawiać konkurencji na polu ducha, ma siła
bowiem nie w walce, a w rodzeniu światła w pańskiej męskiej duszy. L. schwycił się drżącymi dłońmi stołu i stół drżeć zaczął, i na stole stojąca
szklanka z herbatą, i w tej szklance łyżeczka. Po chwili drżeć zaczęła także
podłoga, wprawiając w stan drżenia stojące na niej sąsiednie stoliki. Zadowolona, cżując bliskie zwycięstwo, skromnie spuścilam uczy i szepnęlam: Nie
jestem może urodziwym wampem z pana młodzieńczych snów, panie L., ale jakież za
to wspaniałe wypiekam szarlotki. I serniki, i pączki, i powidła, wszystko
potrafię: wypiec, wygotować, wyszorować. A jak wypiorę, to aż razi, a jak
wykręcę, to sam pan nie pozna! Dalsze me słowa zagłuszył, niestety, odgłos tłukącego się szkła: to kieliszki,
wraz z całą zawieszoną na rozedrganej ścianie półką, z hukiem spadły na plecy
bufetowej. Bufetowa, nierozumnym poczuciem krzywdy kierowana, podbiegła do
naszego stolika i, z okrutną agresją wynaturzonej kobiety, na oślep okładać
jęła L. spisem potraw. A toś sobie, wrzeszczała bufetowa, znalazł, durniu, miejsce do drżenia! Z niesmakiem zasłoniłam uszy, zamknęłam oczy. Dyskretnie lawirując butem w stronę nogi L.,
chciałam dać hasło do odwrotu, jednak nogi znaleźć nie mogłam. Zaniepokojona,
otworzyłam oczy. Schylony u stóp bufetowej L. zbierał z ziemi szkło. Pozbierawszy, wyjął z rąk
bufetowej spis potraw i, przykładając usta do jej dłoni, powiedział: jest pani
kobietą mojego życia.
Publisher | Obserwator, Poznań |
Source of the quotation | s. 10, 27, 111-112. |
Publication date | 1994 |
|
Archetypy (Slovak)
Nemožno sa zaľúbiť do skaly Ale možno sa zaľúbiť do nemožnosti zaľúbenia Vezmi si do postele
bodliak A miluj
sa s ním. (Chögyam Trungpa) Stretla som ho v gastrobufete.
Vyzeral presne tak, ako som si predstavovala: dokonale. Spoza hrubých skiel sa na mňa pozerali roztržité oči, k saku mal pripnutú lienku, voňal pracím práškom a čítal Prousta. Bol to rafinovaný intelektuál z mojich snov a, len čo som v ňom
rozpoznala archetypálne stelesnenie dokonalej mužnosti, rozhodla som sa, že si ho hneď a zaraz vezmem. Pán L., povedala som, sme
pre seba stvorení; cestu k človeku nemožno donekonečna predlžovať: chcete sa stať mojím mužom? Že čo? rozkašľal sa L., vypustil z rúk Prousta a lienka
sa začala triasť spolu s celým sakom. To trasenie som považovala za dobre znamenie. Len sa tras, tras, potešila som sa v duchu a aby sa
roztriasol ešte viac, ubezpečila som ho:
Som dokonalé stelesnenie archetypálnej ženskosti: pokorna, chápavá; som až do smrti pripravená inšpirovať vás a vôbec sa nemusíte obávať konkurencie na poli ducha, moja sila totiž nie je v boji, ale v rodení svetla vo vašej mužskej duši. L. sa roztrásenými rukami chytil stola a stôl sa začal triasť a spolu s ním šálka na ňom a v šálke lyžička. Po chvili sa začala chvieť aj podlaha a do stavu chvenia postupne uviedla aj susedné stolíky. Bola som spokojná,
lebo som cítila
blízke víťazstvo; skromne som sklopila oči a šepla som: Možno nie som rodený sexsymbol z vašich chlapčenských snov, pán L., ale zato viem upiecť
dokonalý jablčný závin. A koláče tvarohové či lekvárové, šišky, viem všetko: upiecť, uvariť,
poupratovať. A keď
operiem, až to človeka
oslní, a keď
vyžmýkam, sám bielizeň ani nespoznáte! Moje
ďalšie slová, bohužiaľ, prehlušil treskot rozbíjaného skla: poháriky spadli, spolu s celou policou zavesenou na chvejúcej sa stene, na bufetárkin chrbát. Bufetárka, vedená nepochopiteľným
pocitom previnenia, pribehla k nášmu stolíku a s divou agresivitou neprirodzene sa správajúcej ženy sa pustila do obkladania L. jedálnymi lístkami. To si si teda našiel, ty hlupák, to pravé
miesto na trasenie,
vrieskala bufetárka. Znechutene som si zapchała uši a zatvorila som oči. Diskrétne som posúvala
topánku k nohe L., lebo som mu chcela dať signál na ústup, ale nie a nie nájsť tú jeho nohu. Znepokojene som otvorila oči. L. sa
skláňal pri nohách bufetárky a zbierał zo zeme sklo. Keď ho pozbieral, wal jej z rúk jedálny lístok, priložil pery na jej dlaň a povedal: Vy ste žena môjho života!
Publisher | Drewo a srd, Bratislava |
Source of the quotation | s. 7-10, 15 - 17. |
Publication date | 2002 |
|