To (Lengyel)
Żebym wreszcie mógł powiedzieć, co siedzi we mnie. Wykrzyknąć: ludzie, okłamywałem was Mówiąc, że tego we mnie nie ma, Kiedy TO jest tam cięgle, we dnie i w nocy. Chociaż właśnie dzięki temu Umiałem opisywać wasze łatwopalne miasta, Wasze krótkie miłości i zabawy rozpadające się w próchno, Kolczyki, lustra, zsuwające się ramiączko, Sceny w sypialniach i na pobojowiskach.
Pisanie było dla mnie ochronną strategią Zacierania śladów. Bo nie może podobać się ludziom Ten, kto sięga po zabronione.
Przywołuję na pomoc rzeki, w których pływałem, jeziora Z kładką między sitowiem, dolinę, W której echu pieśni wtórzy wieczorne światło, I wyznaję, że moje ekstatyczne pochwały istnienia Mogły być tylko ćwiczeniami wysokiego stylu, A pod spodem było TO, czego nie podejmuję się nazwać.
TO jest podobne do myśli bezdomnego, kiedy idzie po mroźnym, obcym mieście.
I podobne do chwili, kiedy osaczony Żyd widzi zbliżające się ciężkie kaski niemieckich żandarmów.
TO jest jak kiedy syn króla wybiera się na miasto i widzi świat prawdziwy: nędzę, chorobę, starzenie się i śmierć.
TO może też być porównane do nieruchomej twarzy kogoś, kto poją, że został opuszczony na zawsze.
Albo do słów lekarza o nie dającym się odwrócić wyroku.
Ponieważ TO oznacza natknięcie się na kamienny mur, i zrozumienie, że ten mur nie ustąpi żadnym naszym błaganiom. Az idézet forrása | http://wiersze.doktorzy.pl |
|
Das (Német)
Könnte ich doch endlich sagen, was in mir sitzt! Herausschreien: Ich habe euch belogen, Leute, Als ich euch immer wieder sagte, DAS sei nicht in mir, Wo es doch ständig da ist, Tag und Nacht. Wo ich doch gerade ihm verdanke, Daß ich eure Städte, leichtentzündlich wie sie sind, beschreiben konnte, Eure kurzen Liebschaften und Vergnügungen, die zu Staub zerfallen, Ohrringe, Spiegel, einen verrutschten Träger, Die Schlafzimmer, die Schlachtfelder - und darin die Szenen. Das Schreiben war für mich Schutzstrategie, Damit verwischte ich die Spuren. Denn keiner kann Gefallen wecken, Der nach Verbotenem greift. Zu Hilfe rufe ich die Flüsse, in denen ich geschwommen bin, die Seen Mit einem Steg im Schilf, das Tal, In dem der Widerhall des Liedes das Abendlicht begleitet, Und muß mir eingestehen: Auch wenn ekstatisch ich das Dasein pries, So war es nichts als eine Übung höheren Stils. Denn immer war darunter DAS - ich mag es nicht einmal benennen. DAS ähnelt den Gedanken eines Obdachlosen, der eine frostige und fremde Stadt durchstreift. Es gleicht auch dem Moment, in dem ein Jude, schon umzingelt, die schweren Helme deutscher Militärpolizei näher und näher rücken sieht. DAS ist, wie wenn ein Königssohn sich aufmacht in die Stadt und dann die wahre Welt erblickt: Elend und Krankheit, das Altern und den Tod. Auch kann man DAS mit dem entgeisterten Gesicht vergleichen, von einem, der begriffen hat, daß er verlassen worden ist, für immer. Und wenn der Arzt ein endgültiges Urteil spricht, ist es wie DAS. Denn DAS heißt gegen eine Wand aus Stein zu laufen, um dann die Einsicht zu gewinnen, daß diese Steinwand keinem Flehen weicht.
Az idézet forrása | http://donh.best.vwh.net |
|