This website is using cookies

We use cookies to ensure that we give you the best experience on our website. If you continue without changing your settings, we'll assume that you are happy to receive all cookies on this website. 

Andrzejewski, Jerzy: Senkise (Nikt in Hungarian)

Portre of Andrzejewski, Jerzy

Nikt (Polish)

Wbrew starożytnej pogłosce, jakoby Odyseusz zginął przypadkiem na wybrzeżu Itaki z rąk młodego Telegonosa, swego syna zrodzonego z czarodziejki nimfy Kirke – od niepamiętnych czasów w opowieściach, opartych raczej na domysłach aniżeli wiedzy rzeczywistej, doczesnego kresu żywota przemyślnego zdobywcy Ilionu doszukiwano się w jego ostatniej podróży, którą podjął był w okolicznościach wprawdzie nieznanych, lecz najprawdopodobniej już na starsze lata, jak gdyby w obliczu bliskiego końca, nawiedziła go tęsknota za burzliwymi przygodami przeszłości.
Zdarzenia sławne, lecz przyzywające potomnych z głębokości ciemnych tajemnic, zawsze pociągały i nadal pociągają wyobraźnię poetów. Oczywiście, jeśli samo istnienie, byt, fenomen życia pozostają od zawsze i chyba na zawsze tajemnicą, jej stygmat wyciska na wszystkim swój znak. Przecież wśród owej powszechności na podobieństwo konstelacji gwiezdnych, które wskazują kierunek podróżującym nocą, szczególnie mocnym blaskiem tajemnicy promienieją nieliczni ludzie oraz nie więcej liczebne zdarzenia dzięki szczególnym układom mglistych elementów prowadzące nas w zawiłe i przejrzystych horyzontów pozbawione przestrzenie Niewiadomego, dalej i głębiej, aniżeli miliony innych śmiertelników dotrzeć może. Tak się bowiem nieodmiennie działo i dzieje wciąż, iż tajemnice, te wiele znaczące i tylko w domysłach rozpoznawalne, rzucają życiodajny snop światła na tajemniczości formatu mniejszego, i głos milczenia ostatecznego wydaje się wówczas wołaniem szczególnie naglącym, ciemności zostają wypełniane poświatą – ofiarny płód rozwijający się we wnętrznościach kobiecego łona.
Przy całym szacunku oraz uważaniu dla przekazów tradycji, nawet gdy przynależą do sfery mitów, legend i podań, sądzić się godzi, iż żadna tajemnica nic kamienieje, lecz przeciwnie: wciąż pulsuje życiem, skłonna odmienić kształty, dopóki znajdują się ludzie dość namiętni i niespokojni, aby odkrywać ją na nowo.
Dante, którego poczucie sprawiedliwości trzeba mierzyć miarą jego rozeznania, umieścił Odyseusza jako wspólnika do zdrady i ciosu w przedostatnim, ósmym, kręgu piekła. Z długiej opowieści potępieńca można się dowiedzieć, iż wróciwszy do Itaki po wieloletniej wędrówce, nie pozostał w domu długo, ponieważ jak powiada:
Nie mogły zdusić we mnie ciekawości
Zajrzenia w świata roboty misterne,
Poznania błędów ludzkich i dzielności.
Więc na głębokie morza, na niezmierne
W jednej się puszczam łodzi; druhów grono
Ze mną, do końca posłuszne i wierne.
Aż po Hiszpanię brzeg podwójną stroną
Zwiedzam; więc Marok, Sardynię i mnogą
Wysp rzeszę, jednym morzem otoczoną.
W starość my wszyscy zaszli żmudną drogą,
Nimeśmy w owe cieśnie się dostali,
Które Herkules piętnował przestrogą,
Aby nie ważył się człowiek pójść dalej...
(Dante, Piekło, Pieśń 26,
tłum. Edward Porębowicz)
Lecz choć tak srogo pokarany na wieczyste męki Odyseusz boskiego szaleńca z Florencji jest już jak gdyby zapowiedzią Kolumba, w poszukiwaniu wiedzy przekracza groźną granicę i płynie poprzez rozległe, lecz nieznane wody w kierunku południowo-zachodnim, aby po pięciu miesiącach, gdy ujrzeli na horyzoncie ogromną górę – gwałtowny wiatr przewrócił i zatopił okręt, który pogrążył się w „toń wieczystą”.
Istotnie, cel nieokreślony bliżej i tylko nienazwaną potrzebą szukania napięty wypędził Odyseusza z domu, oderwał od bliskich, od królewskiej władzy i dostatku, skazując na ciężkie trudy oraz niewiadomy los? Nie wydaje się, aby mąż tak roztropny i rozważny pozwolił porwać się ślepym niepokojom. Małe przecież prawdopodobieństwo ujrzeć Odyseusza, który by jak Faust oddawał się próbom uczonej alchemii, aby wreszcie zgłupieć na młodość, lub w drugiej połowie wieku XX poświęcił się posłudze kapłańskiej. Nie, nie! inne przeżycia oraz doświadczenia, okoliczności inne musiały sprawić, że Odys porzucił Itakę, do której tak wiele przeszkód pokonywając zdążał uporczywie przez dziesięć lat. Owszem, można sobie wyobrazić, iż chwile ciemnego zaćmienia mogły zamącić trzeźwy umysł Odyseusza, zwłaszcza gdy ten urodzony gracz i uwodziciel posunął się był w latach. Cokolwiek jednak mogło się stać w czas jego ostatniej podróży, podjąć ją musiał w pełnej świadomości, iż wyzywa przedsięwzięcie prawdopodobnie niewiarygodnie trudne, lecz jak żaglom wiatry służebne – potrzebne mu do życia w sposób konieczny i natychmiastowy.
Wydaje się, iż szczególnie czułych warstw tajemnicy dotknął wielki poeta grecki pierwszej połowy naszego stulecia Konstantinos Kawafis w wierszu Itaka:
Jeżeli do Itaki wędrować zamierzasz,
życzyć sobie winieneś, by długa była wędrówka,
pełna przygód i doświadczeń.
Nie obawiaj się Lajstrygonów i Cyklopów
ani gniewnego Posejdona. Nigdy
nie spotkasz ich na swojej drodze,
jeżeli myśli twe będą wysokie
i jeśli nigdy ani ducha twego, ani ciała
nie dotkną pospolite uczucia.
Ani Lajstrygonów, ani Cyklopów,
ani Posejdona szalonego nie ujrzysz nigdy,
jeżeli ich nie kryjesz w głębi własnej duszy,
jeśli własna twa dusza nie wznieci ich przed tobą.
(tłum. Zygmunt Kubiak) Wolno snuć domysł, iż poeta mówi nie o powszechnie znanym wędrowaniu Odysa spod zdobytej i spalonej Troi, lecz o podróży, którą ten mógłby odbyć, a może nawet – powinien. Cóż się jednak może zdarzyć, gdy dusza w owej podróży zdążać będzie już nie tyle ku zamyślonemu celowi, lecz oczyszczeniu własnych głębi? Gdy pustą stanie się pieczara Polifema, spokoju mórz nie zamąci mściwy Posejdon, a piękna czarodziejka Kirke okaże się zwykłą śmiertelniczką, starą i nieporadną kobieta, pozbawioną nie tylko powabnych kuszeń młodości, lecz i laski czarnoksięskiej pozbawioną, z synem ułomnym na ciele i umyśle? Tryumfalną pieśń o wspaniałym świecie i cudownych ludziach zaintonuje ślepiec, który nagle odzyskał wzrok? Czy raczej padnie na kolana i zrozpaczone czoło unurzą w prochu ziemi? A może jeszcze inaczej rzecz się spełni?
Żadnej w tym względzie pewności. Wszelkie przewidywania słabsze są od pierwszych nieporadnych słów dziecka. Odpowiedź, a raczej: cień odpowiedzi ujawnia się rzadko w kształcie olśnienia, i cały trud, aby ten błysk odnależć. Jeszcze nieznana ostatnia godzina Odyseusza, a nieznane również i te liczne, które ją będą poprzedzać. Wiarygodną opowieść o każdej historii trzeba zaczynać w obliczu lub jeśli kto woli – u stóp wysokiej ściany. Co po tej stronie drugiej? Czymże jest pieśń? Powolnym niszczeniem stromego muru, usuwaniem ciężkich cegieł. Jest to praca długa i żmudna. I tak niebezpieczna, iż niekiedy pieśniarz milknie, aby na skutek nieostrożnego ruchu nie przygniotły go ruiny... 
 

 



Senkise (Hungarian)

Ellentétben azzal az ősi mendemondával, miszerint Odüsszeusz a vakszerencse folytán az ifjú Télegonosz, vagyis Kirké nümfától született tulajdon fia kezétől pusztult volna el Ithaka partjainál, Ilion leleményes legyőzője földi pályafutásának végét az inkább sejtelmeken, mint igazi tudáson alapuló legendák már időtlen idők óta azzal az ismeretlen körülmények között, de már idős korában megtett utazással hozzák összefüggésbe, amelyre a múlt viharos kalandjai után, mintegy a közelgő vég előtt újjáéledő vágyakozás indította.
A jeleshírű, ám az utódokat a sötét titok mélyéről szólongató események mindig fölkeltették és ma is izgatják a költők képzeletét. Ha maga a lét, az élet, mint jelenség, öröktől fogva és talán örökre rejtély marad is, a stigmáját mindenen fellelhetjük. A mindennapi életben a csillagok képéhez hasonlóan, amelyek éjszakánként utat mutatnak a vándornak, a homályos elemek különleges konstellációja folytán a titok tündöklő fényével világol néhány ember, valamint ugyanolyan kevés számú esemény, amelyek távolabbi és mélyebb bepillantást engednek az Ismeretlen bonyolult és áttekinthetetlen térségeibe, mint az más halandó milliók számára valaha is lehetséges. Ugyanis öröktől fogva, változhatatlanul így volt és így lesz ezentúl is, hogy a többértelmű és csupán sejthető titkok fénybe vonják a kisebbeket, és a végső hallgatás hangja ilyenkor különösen sürgető kiáltássá erősödik fel, a sötétséget derengés üti át – áldozati gyümölcs, mely az asszonyi ölben érik.
Jóllehet tisztelettel és megbecsüléssel illetjük az öröklött hagyományt, még ha a mítoszok, legendák szférájába tartozik is, mindazonáltal azt kell gondolnunk, hogy a titok nem kövesedik meg soha, éppen ellenkezőleg: élettől lüktet, örökké változó, mindaddig, míg akadnak emberek, akikben elegendő a szenvedély és a nyugtalanság ahhoz, hogy újból felfedezzék.
Dante, kinek igazságérzete tisztánlátásával vetekszik, Odüsszeuszt, az ármány és balvégzet cinkosát a pokol nyolcadik körébe helyezte. A kárhozott hosszú beszédéből kitűnik, hogy sokévi bolyongás után Ithakába hazatérve, nem maradt sokáig otthon, mert amint mondja:
Se kisfiam, se vénségtől elernyedt
atyám, se nőm, akinek örömére
őriznem kellett köteles szerelmet
le nem győzhetett, lelkem szenvedélye:
látni világot, emberek hibáját,
s erényüket, s okulni, mennyiféle.
S bejártam a tenger ezernyi táját,
pár szál deszkával és a pár legénnyel,
ki el nem hagyta még a csöppnyi gályát.
A két hispán part közt eveztem én el;
láttam Marokkót és Szardíniát,
a tenger többi fürdő szigetével.
S vén, lassu volt már a kis társaság,
s a szoroshoz értünk, mely arra fekszik,
hol Herkules emelte oszlopát,
hogy onnan már ne menjen senki messzibb...
[Dante: Pokol, huszonhatodik ének
Babits Mihály fordítása]
Habár Firenze isteni tébolyultja ilyen kíméletlenül örök gyötrelemre ítéli Odüsszeuszt, mintha már Kolumbusznak előhírnökét látná benne, aki tudásszomjával áthágja a veszedelmes határt, és a tág terű, de ismeretlen vizeken át északnyugat felé hajózik, hogy öt hónap múltán, midőn a látóhatáron hatalmas hegy magasodik elébük, a vad vihar felborítsa és elsüllyessze a bárkát, mely elmerül az örök mélységbe.
A meghatározhatatlan cél és csakis a kutatás megnevezhetetlen kényszere űzte el Odüsszeuszt otthonról, szakította el szeretteitől, a királyi hatalom gyakorlásától, a gazdagságtól, hogy iszonyú mepróbáltatásokra és ismeretlen sorsra kárhoztassa? Kevéssé valószínű, hogy ily megfontolt és óvatos ember teljesen átadta volna magát a nyugtalanság vak szenvedélyének. Bajosan képzelhető el Odüsszeuszról, hogy Fausthoz hasonlóan egyes-egyedül az alkímia tudományának éljen, végül fiatalon meghibbanjon, vagy hogy a XX. század második felében a papi hivatást válassza. Nem, dehogy! Egészen más élmények és tapasztalatok, más körülmények késztették Odüsszeuszt arra, hogy odahagyja Irhakát, ahová tíz esztendőn át oly sok akadályt leküzdve állhatatosan igyekezett. Az persze elgondolható, hogy Odüsszeusz józan esze pillanatokra elborult, különösen mikor ez a született szerencsejátékos és csábító már nem volt egészen fiatal. Bárhogyan is alakult azonban utolsó utazása, annak tudatában szánta rá magát, hogy hihetetlenül nehéz dologra vállalkozik, de olyan feltétlenül és haladéktalanul létfontosságúvá vált számára, mint a vitorláknak a kedvező szél. Úgy tűnik, Konsztantinosz Kavafisznak, a nagy görög költőnek évszázadunk első felében a titok különösen gyengéd rétegeit sikerült érintenie Ithaka című versében:
Ha majd elindulsz Ithaka felé,
válaszd hozzá a leghosszabb utat,
mely csupa kaland és felfedezés.
A küklopszoktól és laisztrügonoktól
s a haragvó Poszeidóntól ne félj.
Nem kell magad védened ellenök,
ha gondolatod tiszta és egyetlen
izgalom fűti tested s lelkedet
Poszeidónnal sosem találkozol,
hacsak lelkedben nem hordozod őket,
hacsak lelked nem áll velük utadba.
[Somlyó György fordítása]Feltehetőleg a költő nem Odüsszeusz ismert, vagyis a leigázott és fölperzselt Trójából való vándorlására céloz, hanem arra az útjára, amit megtehetett, mi több – meg kellett tennie. Ám mi történik, ha a lélek ezen az úton nem annyira tervezett célja felé igyekszik, inkább önnön mélységeinek megtisztítására? Mikor megüresedik Polüphémosz barlangja, a bosszúálló Poszeidón nem háborítja a tengerek nyugalmát, és a gyönyörű, isteni asszonyról, Kirkéről kiderül, hogy közönséges földi halandó, öreg és tehetetlen asszony, aki nem csupán az ifjúság csábító varázsát vesztette el, hanem még a varázserejét is, fia pedig testben és szellemben egyaránt fogyatékos? A nagyszerű világról és a csodálatos emberekről szóló diadalmas énekre az a vak zendítene rá, aki váratlanul visszanyerte a szeme világát? Vagy inkább térdre veti magát, s kétségbeesésében homlokát lehajtja a föld porába? Vagy mindez másképpen történik?
Efelől nincsen semmi bizonyosság. Minden elképzelés a gyermek első gyámoltalan szavainál is halványabb. A válasz, vagyis inkább: a válasz árnyéka csak ritkán tárul fel megvilágosodásként, mennyi fáradságunkba kerül, hogy ezt a villanást újra megleljük. Még ismeretlen Odüsszeusz utolsó órája, s az a megszámlálhatatlan is, amely még megelőzi azt. Minden történet szavahihető elbeszélését szemtől szembe a meredek fallal kell kezdenünk, vagy ha úgy tetszik, a magas fal tövében. Mi van a másik oldalon? Mi az ének? A meredek fal lassú áttörése, a nehéz, téglák elmozdítása. Hosszú és kimerítő munka. És olyan veszedelmes, hogy az énekes gyakran elhallgat, hogy egy óvatlan mozdulatára maguk alá ne temessék a romok... 
 


Source of the quotationEurópa Kiadó, Budapest

minimap