Ez az oldal sütiket használ

A portál felületén sütiket (cookies) használ, vagyis a rendszer adatokat tárol az Ön böngészőjében. A sütik személyek azonosítására nem alkalmasak, szolgáltatásaink biztosításához szükségesek. Az oldal használatával Ön beleegyezik a sütik használatába.

Dyk, Viktor: Szczurołap (Krysař Lengyel nyelven)

Dyk, Viktor portréja

Krysař (Cseh)

Krysař vracel se k Hameln. Neklid vypudil ho ze zdí města; ale mnohem dotěrněji ho tam vracel.
Krysař šel po kraji řeky. Tvořila záhyby, vinula se klikatě lesem, lukami a vrbovím.
V lese hrály si děti. Byla to děvčátka. Měla své panenky, panenky hrubé a neumělé. Laskala je a tiskla je na prsa, říkajíce něžně: „Mé dítě — —“
Krysař zadíval se na řeku. Loď Jörgenova plula po ní.
Na louce sekali sekáči trávu, která omamivě voněla.
„Jak se daří tvé ženě?“ ptal se druh druha ve chvíli odpočinku.
„Chválabohu, je zdráva. Chodí už; vše je v pořádku.“
„A dítě?“
„Zdrávo.“ A hlasem veselým a hrdým řekl tázaný:
„Je to hezký hoch.“
Krysař zadíval se na řeku. Loď Jörgenova se zpožďovala. Proud stával se silnějším.
Ve vrboví, na vykotlaných vrbách hřáli se dva starci na slunci.
„Bylo to mé poslední dítě a také to je mrtvo,“ řekl prvý smutně unaveným hlasem.
„Mé všechny děti žijí. Ale jako by zemřely,“ vzdychl soused na protějším pahýle.
A poposedl ze stínu, hledaje zimomřivě slunce, které uskočilo.
Krysař zadíval se na řeku. Lodici Jörgenovu nebylo viděti, přestože se zmírnil proud. Byl Jörgen unaven? Vzdal se zápasu?
Krysař šel. Jak dlouho jde, nevěděl, ale podle slunce dovedl poznati, že je pozdě. Schylovalo se k večeru. Jak dlouho půjde ještě? Také toho nevěděl; věděl jen, že nutno jíti, aby došel včas, nežli zavrou brány města.
„Mnoho štěstí, poutníku,“ řekl někdo. Krysař se ohlédl. Není to žebrák z brány? Ale kde by se vzal zde nebožák, který sotva od domu k domu se dovleče?
„Mnoho štěstí, poutníku,“ znělo to posměšně a vyzývavě ; ale nyní nebyl to starý a slepý žebrák, ale dlouhý Kristián, který volal.
Usmál se. Dlouhý Kristián je v krámě svého strýce: neopováží se bez důvodu opustiti Hameln. V Hameln neztrácí se lehkovážně den. Ale kdože to mluví za něho?
Ráno, na cestě sem, všemu rozuměl krysař: lidem, zvířatům, ptákům, listí a vodě. A nyní že by neslyšel než posměšný a vyzývavý hlas?
A cože činí nepokojným jeho hrdé nitro? Krysař jde, kam chce, stane, kde chce, a odejde, kdy chce. Byl by opravdu zajat?
Sáhl hrdě po své píšťale. Zajisté, je zde. Nevzal mu ji nikdo a je bezpečen sebou, dokud jí vládne. Neztratil nic na své moci. Pouze —
Pouze klidu nemá krysař. — Blíží se večer. Vrátí se včas? Neuzavřou mu brány města?
Co by to znamenalo pro krysaře? Je mu tak nutno přespati v Hameln? V městě před krátkým časem ještě mu cizím? Mnoho zemí a mnoho měst prošel krysař, a k žádnému, opustiv je jedenkrát, nebyl puzen tak neodolatelnou mocí. Krysař chce se'vzbouřiti a opravdu se vzbouří. Usmyslí si přespat venku. Položí se opravdu do měkké trávy. Noc je vlažná a krásná. Chce viděti hvězdy, chce býti daleko lidí!
Leží v trávě, ale země začíná ho pálit a neklid se stupňuje. Krysař je poražen. Vstává.
A jeho porážka bere na sebe masku vítězství. Snad že by se nebál vrátit se do Hameln! Kdože může zapovědět návrat? Má ještě své účty vyříditi s ledakým. Jsou tu, dejme tomu, Frosch a Strumm. Jsou tu všichni konšelé. A je tu dlouhý Kristián — —
Proč vzpomíná na dlouhého Kristiána? Co má co činiti s tímto? Je mu lhostejný jako kámen u cesty, který jsme minuli. Nezná ho a nechce ho znáti. Proč se vrací stále mu na mysl?
A proč jeho myšlenky vracejí se k domu, který opustil ráno? Neměl ho opouštěti nebo neměl se vraceti. To je jasné. Krysař dovede prese vše jasně mysliti.
Rychleji, rychleji kráčí krysař. Ale krok jeho není tak lehký, jako byl ráno. Sedmimílové střevíce zmizely nebo ztratily svou moc. Krysař, zdá se, jde jako všichni ostatní lidé. Jde jako konšelé z Hameln. Jde jako Kristián. Jenomže trochu zrychlil krok. To není hodno konšelů. Kristián spíše smí si to dovoliti, čeká-li bohatý zákazník.
Ale zákazník nečeká krysaře. Nečeká ho snad vůbec nikdo.
A přece vrací se krysař do brány města Hameln.
Je ještě otevřeno, bohudík. Krysař rozhlédl se: žebráka tu nebylo. Odplazil se domů?
„Mnoho štěstí, poutníku.“ Jak ho pronásledovala tato bezvýznamná slova! Jakým posměchem ho šlehala. Proč posměch?
Není radno smáti se krysaři. Občané v Hameln nyní většinou spí; ale mohli by býti probuzeni k něčemu málo příjemnému.
Tak rozumuje krysař; a zatímco rozumuje, zavírá se s rachotem za jeho zády brána města.
Krysař se ohlédne — Brána zavřena — A jemu připadá, jako by se za ním zavírala nastražená past! 


Szczurołap (Lengyel)

Szczurołap wracał do Hameln. Niepokój wypędził go z murów miasta, ale jeszcze dotkliwszy go tam przywoływał.
Szczurołap sżedł brzegiem rzeki. Tworzyła zakręty, wiła się przez las, łąki i wierzbinę.
W lesie bawiły się dzieci. Były to dziewczynki. Miały lalki, lalki proste i niezgrabne. Pieściły je i przyciskały do piersi mówiąc z czułością: „Moje dzieciątko...”
Szczurołap zapatrzył się na rzekę. Łódź Jörgena płynęła po niej.
Na łące kosiarze kosili trawę, która pachniała odurzająco.
– Jak tam żona? – pytał jeden drugiego w chwili odpoczynku.
– Dziękuję, zdrowa. Już chodzi, wszystko w porządku.
– A dziecko?
– Zdrowe. – I głosem wesołym i dumnym rzekł zapytany: – Ładny z niego chłopiec.
Szczurołap zapatrzył się na rzekę. Łódź Jörgena opóźniała się. Prąd stawał się silniejszy.
W wierzbinie na wykarczowanych wierzbach grzali się w słońcu dwaj starcy.
– Było to moje ostatnie dziecko i tak samo nie żyje – rzekł pierwszy smutnym, zmęczonym głosem.
– Moje dzieci żyją wszystkie, ale tak jakby umarły – westchnął sąsiad na przeciwległym karczu. I, zmarznięty, przesiadł się z cienia szukając słońca, które się pochyliło.
Szczurołap zapatrzył się na rzekę. Łodzi Jörgena nie było widać. Czy przez to, że prąd był spokojniejszy? Czy Jörgen był zmęczony? Czy poddał się walcę?
Szczurołap szedł. Jak długo idzie, nie wiedział, ale po słońcu poznał, że jest późno. Chyliło się ku wieczorowi. Jak długo będzie iść jeszcze? Nie wiedział tego tak samo, wiedział tylko, że trzeba iść, aby dojść w porę, zanim zamkną bramy miasta.
– Wiele szczęścia, podróżny – powiedział ktoś. Szczurołap obejrzał się. Czy to nie żebrak z bramy? Ale skąd by się tu wziął nieborak, który z trudnością wlókł się od domu do domu?
– Wiele szczęścia, podróżny – brzmiało to tak jak drwiny i wyzwanie, ale teraz nie był to stary i ślepy żebrak, ale długi Krystian, który wołał.
Roześmiał się. Długi Krystian jest w sklepie swego stryja, nie odważyłby się opuścić Hameln bez powodu. W Hameln nie marnuje się lekkomyślnie dnia. Ale któż to mówi za niego?
Rano, gdy szedł tutaj, rozumiał szczurołap wszystko: ludzi, zwierzęta, ptaki, liście i wodę. A teraz słyszy tylko drwiący i wyzywający głos?
I cóż czyni niespokojną jego dumną duszę? Szczurołap idzie, dokąd chce. Zatrzyma się, gdzie zechce, i odejdżie, gdy zechce. Czyżby istotnie był uwięziony?
Śięgnął dumnie po swą piszczałkę. Zaprawdę, jest tutaj. Nie zabrał mu jej nikt. I czuje się bezpieczny, dopóki ją ma. Nie straciła nic ze swej mocy. Tylko...
Tylko szczurołap nie ma spokoju. Zbliża się wieczór. Czy wróci na czas? Czy nie zamkną mu bramy miasta?
Cóż by to znaczyło dla szczurołapa. Czy koniecznie muśi się przespać w Hameln? W mieście do niedawna jesżcze zupełnie mu obcym? Wiele krajów i wiele miast przeszedł szczurołap, ale do żadnego, gdy już je raz opuścił, nie pędziła go taka niepowstrzymana siła. Szczurołap chce się buntować. Postanawia przespać się na dworze. Naprawdę, położy się na miękkiej trawie. Noc jest letnia i piękna. Chce widzieć gwiazdy, chce być daleko od ludzi.
Leży na trawie, ale ziemia zaczyna go palić i niepokój wzrasta. Szczurołap jest pokonany. Wstaje.
A klęska jego przybiera maskę zwycięstwa. Nie boi się wracać do Hameln! I któż może mu zabronić powrotu? Ma jeszcze porachunki z niejednym. Są to na przykład Frosch i Strumm. Są tam wszyscy rajcy. I jest tam długi Krystian.
Czemu przypomniał sobie długiego Krystiana? Czy ma z nim coś ucżynić?
Jeśt mu obojętny jak kamień przydrożny, który się mija. Nie zna go i znać go nie chce. Czemu wraca mu wćiąż na myśl?
I czemu myśli jego wracają do domu, który opuścił rano? Nie powinien go był opuszczać albo ńie powinien by wracać. To jasne. Szczurołap potrafi prźecież. o wszystkim myśleć jasno.
Prędzej, wciąż prędzej idzie szczurołap. Ale krok jego nie jest taki lekki, jak był rano. Siedmiomilowe buty zniknęły albo straciły swą moc. Szczurołapowi, wydaje się, że idzie jak wszyscy inni ludzie. Idzie jak rajcy z Hameln. Idzie jak Krystian. Tylko że trochę przyśpieszył kroku. To rajcom nie uchodzi. Raczej Krystian może sobie na to pozwolić, jeśli czeka bogaty klient.
Ale na szczurołapa klient nie czeka. Nie czeka na niego w ogóle nikt.
A przecież szczurołap wraca do bramy miasta Hameln.
Dzięki Bogu, jest jeszcze otwarta. Szczurołap rozejrzał się; żebraka tu nie było. Poczołgał się do domu.
„Wiele szczęścia, podróżny”. Jak prześladowały go te nieistotne słowa. Jakim szyderstwem go smagały. Dla–czego szyderstwem?
Nie jest dobrze śmiać się ze szczurołapa. Obywatele w Hameln śpią teraz wszyscy, ale mogliby zostać obudzeni do czegoś niezbyt przyjemnego.
Tak rozumuje szczurołap. I gdy tak rozumuje, z hukiem zamyka się za nim brama miejska.
Szczurołap ogląda się. Brama zamknięta: I wydaje mu się, jakby się za nim zatrzasnęła pułapka.



Az idézet forrásaPrzeklady prozy czeskiej i dramatu
Megjelenés ideje

minimap