This website is using cookies

We use cookies to ensure that we give you the best experience on our website. If you continue without changing your settings, we'll assume that you are happy to receive all cookies on this website. 

Kołakowski, Leszek: O moci (O władzy in Slovak)

Portre of Kołakowski, Leszek

O władzy (Polish)

Były brytyjski kanclerz, gdy go w tełewizji zapyta­no, czy chciałby być premierem, powiedział z nieja­kim zdziwieniem: „przecież każdy chciałby być pre­mierem”. To mnie z kolei zdziwiło, ponieważ wcale nie sądzę, że każdy chciałby być premierem; jest mnóstwo ludzi, którzy bynajmniej o takiej posadzie nie marzą – nie dlatego, że i tak nie mają szans, że to „kwaśne wi­nogrona”, ale dlatego, że uważkaliby tę robotę za okrop­ną: wielkie zawracanie głowy, ciężka odpowiedzial­ność, z góry wiadomo, że człowiek będzie bez przer­wy wystawiony na ataki, ośmieszanie, że będą mu przypisywali najgorsze intencje itd.

Czy więc jest, czy nie jest prawdą, że ,,wszyscy chcą władzy”? To zależy od tego, jak daleko rozciągniemy sens słowa. W najszerszym znaczeniu „władzą” nazy­wamy wszystko, co pozwala nam wpływać na otocze­nie – naturalne czy ludzkie – w pożądanym kierunku. Małe dziecko, które po raz pierwszy potrafi samo wstać albo zaczyna chodzić, zdobywa pewien zakres wła­dzy nad swoim ciałem i widzimy, że się z tego cieszy; pewno też każdy wolałby mieć więcej raczej niż mniej władzy nad funkcjarni ciała, które mogą być kontrolo­wane, jak mięśnie i stawy. Kiedy nauczymy się obcego języka albo gry w szachy, albo pływania, albo jakiejś dziedziny matematyki, wolno powiedzieć, że nabywa­my umiejętności, dzięki którym władamy pewnym zakresem kultury.

Tak rozległe pojęcie władzy jest dozwolone, stąd też powstały teorie, wedle których wszystko w ludz­kich poczynaniach podporządkowane jest pragnieniu władzy, wszystkie nasze motywacje pochodzą z dążenia do władzy w jej najrozmaitszych formach; o co­kolwiek zabiegamy, zabiegamy naprawdę o władzę, to jest żródłowa energia ludzkiego życia. Ludzie po­żądają bogactw, bo bogactwo daje im władzę zarów­no nad rzeczami, jak i do pewnego stopnia – czasem znacznego – nad innymi ludźmi. Nawet seks może być tłumaczony w kategoriach władzy, czy to dlatego że, jak nam się zdaje, posiadamy ciało drugiego człowie­ka, a przez to człowieka samego, czy to, że posiadając je, wykluczamy innych z tego posiadania i przez to wykluczenie albo zubożenie innych dostępujemy satysfakcji władcy. Seks jest oczywiście dzielem natury przedludzkiej, ale cała natura (wedle tych teorii) jest przeniknięta tyro samym dążeniem, które u ludzi przy­biera inne, przez kulturę uksztaltowane formy, ale u korzenia jest tym samym. Co więcej, nawet zachowa­nia altruistyczne, przy pewnym wysiłku mogą być tak tłumaczone: jeśli czynimy dobro innym ludziom, to po to, żeby sprawować nadzór nad ich życiem, a więc zdobywać nad nimi częściową władzę, choćbyśmy nie byli świadomi tej utajonej motywacji. Wszystko w życiu jest zatem poszukiwaniem władzy i nic innego nie ma, a reszta jest samooszukiwaniem.

Takie teorie, w zamierzeniu demaskatorskie, mają pozór wiarygodności, ale tłumaczą bardzo niewiele. Każda teoria, która wyjaśnia wszystkie zachowania ludzkie jednym rodzajem motywów albo całość życia społecznego jednym rodzajem sprawczej energii, może się obronić, ale to właśnie pokazuje, że wszyst­kie one są nieprzydatne i są w końcu filozoficznymi konstrukcjami.

Cóż nam to wyjaśni, gdy powiemy na przykład, że czy człowiek poświęca się dla bliżniego, czy też go tor­turuje, jego motywacje są takie same, że więc nie ma prawomocnych pojęć, za pomocą których moglibyśmy oceniać to rzeczy czy wręcz je odróżniać ze względu na to, o co w nick chodzi, bo zawsze chodzi o to samo (teoria jest jednak przydatna tym, którzy chętnie sobie powiedzą: nie mam co mieć wyrzutów sumienia z po­wodu moich łajdactw, bo wszyscy są tacy sami). Po­dobną pokusę umysłową odkrywamy w tych nurtach myśli chrześcijańskiej – dziś rzadkich, kiedyś potężnych – wedle których cokolwiek czynimy, zawsze czynimy zło, jeśli brak nam boskiej inspiracji, a jeśli ją mamy, z konieczności czynimy dobrze. Stąd również wynika, że gdy tej inspiracji nie mamy, wszystko jedno, czy po­magamy bliźnim, czy ich torturujemy, pójdziemy do piekła, jak teź poszli wszyscy poganie, choćby najszlachetniejsi. W takich teoriach zawsze się szuka jednego wytrychu, który wszystkie drzwi otwiera, wszystko tłu­maczy. Ale nie ma takiego wytrychu, kultura rośnie przez zróźnicowanie, przez powstawanie nowych po­trzeb i usamodzielnianie się starych.

Jeśli teoria, wedle której nic w nas nie ma oprócz źądzy władzy, jest naiwna i mało co tłumaczy, to nikt nie zaprzeczy, źe władza jest dobrem wybitnie poźą­danym. Najczęściej, gdy mówimy o władzy, marry na myśli sens węźszy niź ten, o którym była mowa, mianowicie władzę, która polega na dysponowaniu środkami, za pomocą których możemy wplywać - przemocą albo groźba przemocy - na zachowanie ludzi i regulować to zachowanie wedle zamierzeń władcy (jednostkowego czy zbiorowego). Władza w tyro sensie zakłada obecność zorganizowanych narzędzi przemocy, a w dzisiejszym świecie - państwa.

Czy każdy z nas pragnie władzy w tyro sensie? Na pewno każdy by chciał, by inni ludzie zachowywali się tak, jak on uważa za właściwe, a to znaczy: albo zgodnie z jego poczuciem sprawiedliwości, albo dla niego najkorzystniej. Stąd nie wynika jednakże, że każdy chciałby być królem. Jak Pascal mówi, tylko kró1 pozbawiony tronu jest nieszczęśliwy z tego powodu, że nie jest królem.

Ponieważ wiadomo, że posiadanie władzy bar­dzo często - choć nie bezwyjątkowo - korumpuje ludzi, ponieważ ludzie, którzy przez długi czas cie­szyli się jakimś znacznym zakresem władzy mają w końcu poczucie, że władza należy im się na mocy porządku natury, podobnie jak władza dawnych monarchów miała być z boskiego nadania, a gdy ją z jakichś powodów utracą, uważają to za katastrofę kosmiczną, ponieważ walka o władzę jest głównym źródłem wojen i wszystkich okropności świata, pojawiły się dziecinne utopie anarchistyczne, które zna­lazly na to wszystko zbawienne lekarstwo: zlikwi­dować w ogóle władzę. Co więcej, utopie takie gło­szą czasem myśliciele, którzy nadają pojęciu władzy sens najszerszy, powiadając, na przykład, że władza rodziców nad dziećmi jest z natury rzeczy okropną tyranią: wynikałoby stąd, że gdy rodzice uczą dzie­ci ojczystej mowy, to sprawują nad nimi tyrańską przemoc, odbierając im wolność, i że najlepiej by­loby zostawić je w stanie zwierzęcym, by same so­bie wymyślily język, obyczaje i całą kulturę. Ale anarchizm mniej absurdalny ma na myśli zniesie­nie władzy politycznej: zlikwidujmy wszystkie rządy, administracje i sądy, a ludzie będą cieszyli się przyrodzonym braterstwem.

Na szczęście anarchistycznej rewolucji zrobić na zamówienie niepodobna: anarchic powstaje, gdy z jakichkolwiek powodów rozpadają się wszystkie organy władzy i nikt nie panuje nad sytuacją; wy­nik musi być taki, że jakaś siła, która chce niepo­dzielnej władzy dla  siebie - a zawsze są takie - sko­rzysta z powszechnego bezładu i demoralizacji i na­rzuci własny despotyczny porządek; najbardziej widowiskowym tego przykładem była rewolucja rosyjska - ustanowienie despotycznych rządów bolszewickich dzięki powszechnemu zanarchizowaniu społeczeństwa. Anarchizm praktycznie jest na usłu­gach tyranii.

Nie, wladzy zhkwidować nie można, można tyl­ko lepszą zastąpić gorszą albo czasem odwrotnie. Nie jest niestety tak, że gdy władzy politycznej nie bę­dzie, wszyscy staną się braćmi; skoro interesý ludzi są skłócone z natury rzeczy, nie z przypadku, skoro niepodobna przeczyć temu, że nosimy w sobie pew­ne zasoby agresji, skoro potrzeby i zachcianki nasze mogą rosnąć w nieskończoność, to, gdyby instytucje władzy politycznej cudem wyparowały, wynikiem byłoby nie powszechne braterstwo, ale powszechna rzeż.

Nie było i nie będzie w closłownym sensie „władzy ludu”: jest to zresztą technicznie niewykonałne. Mogą być tylko różne narzędzia, za pomocą których lud pa­trzy władzy na ręce i jest w stanie ją zastąpić inną. Oczywiście, gdy władza już jest na miejscu, podlega­my różnym ograniczeniom i w wielu ważnych sprawach nie mamy wyboru; nie mamy wyboru, czy po­syłać czy nie posyłać naszych dzieci do szkół, płacić albo nie placić podatków, zdawać albo nie zdawać eg­zaminu na prawo jazdy (jeśli chcemy jeżdzić), i to samo dotyczy tysięcy innych spraw.

Kontrola ludu nad władzą nie bywa też bezbłędna, władza demokratycznie obrana też podlega korupcji, jej decyzje są często sprzeczne z pragnieniami więk­szości, wszystkich zadowolić żadna władza nie potra­fi, itd. To są rzeczy banalne, znane nam wszystkim. Narzędzia kontroli ludu nad władzą nigdy nie są do­skonałe, ale najskuteczniejsze co ludzkość do tej pory wymyśliła, by zapobiegać samowolnej tyranii, to to właśnie: utrwalać narzędzia nadzoru społecznego nad władzą i ograniczać zakres władzy państwowej do tego, co naprawdę niezbędne, by ład społeczny był zachowany. Regulacja wszystkiego co ludzie robią, to tyle co władza totalitarna.

Możemy zatem – i powinniśmy – organy władzy politycznej podejrzliwie traktować, sprawdzać jak najwięcej i w razie potrzeby na nie narzekać (a potrze­ba jest prawie zawsze), nie powinniśmy jednak narze­kać na samo istnienie, samą obecność władzy, chyba że wymyślimy inny świat, czego już wielu próbowało, ale nikt z powodzeniem.



PublisherKraków
Source of the quotationMini-wykłady o Maxi-sprawach, Znak s. 9-15.
Publication date

O moci (Slovak)

Bývalý britský kancelár, keď sa ho v televízii opýtali, či by chcel byť premiérom, odpovedal s istým údivom: „Každý by predsa chcel byť premiérom.” To zasa udivilo mňa, lebo si vôbec nemyslím, že by každý chcel byť prerniérom, existuje veľa ľudí, ktorí naskrze po takomto poste netúžia – nie preto, že aj tak nemajú šancu, že je to ,,kyslé hrozno”, ale preto, že by takú­to prácu pokladali za odpornú: kopa nezmyslov, ťažká zodpo­vednosť, vopred je jasné,že človek bude, vystavený ustavičným útokom, zosmiešňovaniu, že sa mu budú pripisovať tie najhoršie úmysly atď.

Je teda, alebo nie je pravda, žc „všetci túžia po moci”? To závisí od toho, nakoľko rozšfírime význam tohto slova. V najširšom význame „mocou” voláme všetko, čo nám dovoľuje vplývať na okolie – prírodné alebo ľudské – v žiaducom smere. Malé dieťa, ktoré sa po prvý raz samo postaví, alebo začne chodiť, získava istú časť moci nad svojím telom a vidíme, že sa z toho teší. Napokon, každý by chcel mať skôr viacej ako menej moci nad funkciami tela, ktoré môžu byť kontrolované, ako sú svaly či kíby. Keď sa učíme cudzej reči, hrať šach, plávať alebo nejakú matematickú disciplínu, môžeme povedať, že nadobúdame zna­losti, vďaka ktorým sa zmocňujeme určitej časti kultúry.

Takýto široký pojem moci je prípustný, preto vznikli aj te­órie, podľa ktorých sa všetko v ľudskom správaní podriaďuje túžbe po moci, všetky naše motivácie pochádzajú zo snahy o moc v jej najrozličnejších formách, neck sa usilujeme o hocičo, vždy sa v skutočnosti usilujeme o moc, to je základná ener­gia ľudského života. Ľudia túžia po bohatstve, lebo bohatstvo im dáva moc rovnako nad vecami ako – do istej, dakedy značnej miery – nad inými ľuďmi. Ešte aj sex sa dá vysvetľovať v kategóriách moci, či už preto, že sa, ako sa nám zdá, zmoňu­jeme tela iného človeka a tým aj človeka samého, alebo preto, že ak ho vlastníme, vylučujeme z tohto vlastníctva iných, a týmt vylúčením alebo ochudobnením iných získavame satis­fakciu vládcu. Sex je pochopiteľne dielom predľudskej príro­dy, ale celá príroda (podľa týchto teórií) je predchnutá tým istým úsilím, ktoré síce u ľudí nadobúda iné, kultúrou sformo­vané podoby, ale v podstate ide o to isté. Ba čo viac, aj altruis­tické správanie sa s istou námahou dá takto vysvetliť: ak robí­me dobro iným ľudom, je to preto, aby sme vykonávali dozor nad ich životom, a teda získali nad nimi čiastočnú moc, aj keď by sme si túto skrytú motiváciu neuvedomovali. Všetko v živote je teda vyhľadávaním moci, nič iné nejestvuje a všetko ostatné je iba klamanie seba samého.

Takéto teórie, v intenciách demaskátorské, vyzerajú vie­rohodne, ale vysvetľujú veľmi málo. Každá teória, ktorá vysvet­ľuje všetky ľudské počiny jedným typom motívov alebo súhrn spoločenského života jedným druhom hnacej energie, sa dajú zdôvodniť, ale práve to dokazuje, že sú všetky nepoužiteľné a sú v konečnom dôsledku iba filozofickými konštrukciarni.

Čo nám napríklad vysvetlí, ak povieme, že či sa už človek obetuje za bfížneho alebo ho mučí, jeho motivácia je taká istá, a že teda niet právoplatných pojmov, pomocou ktorých by sme mohli hodnotiť tieto veci, či ich dokonca rozlíšiť vzhľadom na to, o čo v nich ide, lebo vždy ide o to isté (táto teória sa však hodí pre tých, čo si radi vravia: nemusím mať výčitky svédomia pre svoje darebáctva, lebo všetci sú takí istí). Podobné myšlien­kové pokušenie objavujeme v tých prúdoch kresťanského mys­lenia – dnes zriedkavých, ale kedysi veľmi silných – podľa kto­rých čokoľvek činíme, vždy spôsobujeme zlo, ak nám chýba božské vnuknutie, ak ho máme, nevyhnutne činíme dobro. Z toho zároveň vyplýva, že keď takéto vnuknutie nemáme, nezá­leží na tom, či pomáhame blížnym, alebo ich mučíme, vždy pôjdeme do pekla, ako tam šli všetci pohania, aj tí najšľachet­nejší. V takýchto teóriách sa vždy hľadá jeden pakľúč, ktorý otvára všetky dvere, všetko vysvetľuje. Ale takéhoto pakľúča niet, kultúra rastie diferenciáciou, vznikaním nových potrieb a osamostatňovaním starých.

Aj keď je te6ria, podľa ktorej vás nie je nič ine iba túžba po moci, naivná a máločo vysvetlí, nikto nepoprie, že moc je veľmi žiaducou hodnotou. Keď hovoríme o moci, máme na mysli užší význam ako ten, o ktorom bola reč, teda moc, ktorá spoči­va v disponovaní prostriedkami, ktorými môžeme ovplyvňovať – násilím alebo hrozbou násilia – správanie ľudi a regulovať toto správanie podľa zámerov vládcu (individuálneho alebo ko­lektívneho). Moc v tomto zmysle predpokladá existenciu orga­nizovaných nástrojov násilia, v dnešnom svete – štátu.

Túži každý z nás po moci v tomto zmysle? Určite by kaýdý chcel, aby sa iní ľudia správali tak, ako on pokladá za správne, to znamená, alebo v súlade s jeho citom pre spravodlivosť, ale­bo preňho najvýhodnejše. Z toho však nevyplýva, že by každý chcel byť kráľom. Ako hovorí Pascal, iba kráľ zbavený trónu je nešťastný, že nie je kráľom.

Keďže vieme, že moc veľmi často – aj keď nie vždy – ko­rumpuje ľudí, kedže ľudia, ktori dlhý čas disponovali mocou v da­jakej významnej sfére, majú pocit, že im moc patríi podľa prí­rodných zákonov, tak ako kedysi moc dávnych monarchov pochádzala údajne z božej milosti, a keď ju z nejakých dôvodov stratia, pokladajú to za kozmickú katastrofu, keďže boj o moc je hlavnou príčinou vojen a všetkych ohavností na svete, zja­vili sa detinské anarchistické utópie, ktoré na toto všetko našli spásonosný liek: treba zlikvidovať moc ako takú. A čo viac, takéto utópie niekedy hlásajú myslitelia, ktorí dávajú pojmu moc najširši význam, keď napriklad hovoria, že moc rodičov nad deťmi je v podstate ohavná tyrania: z toho by vyplývalo, že ak rodičia učia deli materinskej reči, vykonávajú na nich tyranské násilie, berú im slobodu, a že by bolo najlepšie ne­chať ich v zvieracom stave, neck si samy vymyslia jazyk, oby­čaje i celú kultúru. Menej absurdný anarchizmus má však na mysli zrušenie politickej moci: odstráňme všetky vlády, ad­ministratívu a súdy, a ľudia sa budú tešiť z vrodeného bratstva.

Na šťastie anarchistická revolúcia sa nedá urobiť na objed­návku: anarchic vzniká, keď sa z hocijakých príčin rozpadnú etky mocenské orgány a nikto nie je pánom situácie. Výsledok musí byť taký, že nejaká sila, ktorá chce pre seba neohraničenú moc – vždy sa také nájdu – využije všeobecný chaos a demora­lizáciu a nanúti spoločnosti svoj vlastný despotický poriadok. Najvýramejším príkladom toho bola ruská revolúcia – nastole­nie boľševickej vlády vďaka všeobecnej anarchizácii spoločnosti. Anarchizmus prakticky pôsobí v službách tyranie.

Nie, moc nie je možné zlikvidovať, môžeme iba lepšiu na­hradiť horšou alebo dakedy naopak. Nie je, bohužiaľ, pravda, že keď nebude politickej moci, všetci budeme bratia. Ak sú ľudské záujmy rozpome od prírody, a nie náhodou, ak sa nedá poprieť, že nosime v sebe isté zásoby agresie, ak naše potreby a chúťky môžu rásť donekonečna, potom, keby sa inštitúcie politickej moci zázrakom vyparili, výsledkorn by nebolo všeobecné bratstvo, ale všeobecné jatky.

Nejestvuje a v doslovnom zmysle nikdy nebude existovať „vláda ľudu” – napokon je to technicky neuskutočniteľné. Môžu existovať iba rozličné nástroje, pomocou ktorých ľud pozerá moci na prsty a má možnosť nahradiť ju inou. Prirodzene, keď je už moc tu, podliehame rozličným obmedzeniam a v mno­hých dôležitých veciach nemám na výber: či posielať alebo ne­posielať naše deti do školy, platiť alebo neplatiť dane, robiť ale­bo nerobiť skúšky na vodičský preukaz (ak chceme šoférovať), a to isté platí o tisíckach iných vecí.

Ani kontrola moci zo strany ľudu nebýva bez chýb, demo­kraticky zvolená moc je tiež náchylná na korupciu, jej rozhodnutia sú často v rozpore so želaním väčšiny, nijaká moc nie je schopná uspokojiť všetkých atď. To sú banality, ktoré všetci poznáme. Nástroje kontroly moci zo strany ľudu nie sú nikdy dokonalé, ale najúčinnejšie, čo ľudstvo doteraz vymys­lelo, aby sa predišlo svojvoľnej tyranii, je práve toto: treba upevňovať nástroje spoločenskej kontroly moci a obmedzovať sféru štdtnej moci na to, čo je naozaj nevyhnutné, aby bol za­chovaný spoločenský poriadok. Regulovanie všetkého, čo ľu­dia robia, je synonymom totalitnej moci.

Môžeme teda – a mali by sme – pristupovať k orgánom poli­tickej moci s nedôverou, kontrolovať ich čo najviac a v prípade potreby sa na ne sťažovať (a takáto potreba je takmer vždy), ale nesťažovať sa na samotnú existenciu, na samu pritomnosť moci, iba ak by sme vymysleli mý svet, o čo sa už pokúsili mnohí, ale nikto s úspechom.

 



PublisherKalligram, Bratislava
Source of the quotationMalé prednášky o veľkých problémoch s. 7-10.
Publication date

minimap