This website is using cookies

We use cookies to ensure that we give you the best experience on our website. If you continue without changing your settings, we'll assume that you are happy to receive all cookies on this website. 

Stasiuk, Andrzej: Mury Hebronu (Mury Hebronu in Czech)

Portre of Stasiuk, Andrzej

Back to the translator

Mury Hebronu (Polish)

Maria

Kobiece imię i bezużyteczny penis. Zawsze pojawia się na końcu. Na końcu dwuszeregu stojącego o szóstej rano w lodowatym korytarzu przed wyjściem do pracy. Na końcu kolejki po wypiskę, na końcu węża pełznącego spacerniakiem. Mańka Maryśka Marycha. Maria. W ubraniu nie pranym od zawsze, tak szarym, że niewidocznym na tle ścian, krat, burych okien. Tak jak jej twarz. Właściwie trudno było dostrzec, gdzie kończy się gors koszuli pełen plam śliny i spermy, a gdzie zaczyna się twarz pełna krost, strupów, pokryta rzadkim wielomiesięcznym zarostem. Twarz myta bardzo rzadko, bo cwel nie może dotykać naczyń z czystą wodą.
Ciało chude, nieproporcjonalnie długie. Szmaciana lalka skąpo wypchana trocinami. Skulona i czujna. Wsluchana w mruknięcia mężczyzn. Odgłosy wściekłości albo pożądania. Uszy rozrośnięte do nadnaturalnych rozmiarów. Nietoperz kierowany zachciankami facetów. ...siadaj, Mańka, przy kiblu i pilnuj, żeby nie ukradli... Maryśka, pociągniesz druta, jak światła pogasną, bo już mnie ręce od tego branzlowania bolą... Marycha, kurwiszonie przechodzony, chcesz peta, bo wyrzucam. Przycupnięta w swoim kącie, na swoim taborecie, zwija gazetowego skręta z trzech łaskawie rzuconych petów. Wyjmuje z kieszeni zawiniątko i wysupłuje z niego połowę podzielonej wzdłuż zapałki? Zaciąga się głęboko, zapominając na chwilę o pogardzie. Przymyka powieki o niewiarygodnie długich rzęsach. Spomiędzy wybitych zębów snuje się cienka smuga szarego dymu.
Do wieczora jest jeszcze trochę czasu i może rozkoszować się świadomością, że faceci zapomną o niej. Zapomną o jej dłoniach, ustach. To by oznaczało więcej snu, którego nigdy nie ma dosyć, bo mężczyźni nie pozwalają jej na spanie w dzień. I noce nie należą do niej. Jeżeli nie poci się nad sterczącym kutasem, a potem następnym, jeszcze jednym i znowu, to drży pod cienkim kocem w oczekiwaniu na rozkaz natychmiastowej pieszczoty. Czasami gdy już śpi, w środku nocy, nad ranem, mężczýżni podnieceni opowieściami i wypitą herbatą zwlekają z niej przykrycie i żądają wypiętych, uległych pośladków. Czasami jej panowie wypożyczają ją pod inną celę. Klawisz przymyka oczy.
...no co, Mańka jeszcze nie ubrana... szósta dochodzi, a ty się jeszcze w majtach plączesz... nos se wytrzyj, bo ci jeszcze sperma kapie... stawaj, bo muszę policzyć...
Maria opuszcza głowę i posłusznie wyciera nos rękawem zesztywniałym od smarków i łez. Zatrzymuje się na końcu szeregu. Potem idzie kilkadziesiąt kroków, niewidzialna na tle zachmurzonego nieba. Kuca w najdalszym kącie wielkiej hali. Skręca papierosa. Czasem ktoś rzuca jej peta. Podnosi go, chwilę obraca w palcach i chowa do kieszeni, w której tkwią gałgany, inne pety, kawałki draski, strzępy gazet. Wszystko, co ma. Czasami ktoś woła ją po imieniu. Wtedy idzie do ubikacji ukrytej za żelaznymi drzwiami, za wielką maszyną w rogu hali. Tam klęka na zaszczanej i zaspermionej posadzce i rozpina opuchnięty rozporek tkwiący na wysokości jej twarzy.
Kurwa dziewica w stosach szmat, wiader, w piramidach śmieci.
Królowa kibla.
Maria Magdalena z bezużytecznym penisem.

 



Source of the quotationMury Hebronu / Andrzej Stasiuk. - Wyd. 5. - Wołowiec : Wydawnictwo Czarne, 2001. - 148, [3] s.
Bookpage (from–to)pp. 17-18.

Mury Hebronu (Czech)

Marie

Ženské jméno a nepotřebný penis. Vždycky se objeví na konci. Na konci dvojstupu stojícího v šest ráno na promrzlé chodbě před odchodem do práce. Na konci fronty na propustku, na konci hada plazícího se průchodem. Mařka, Maruška, Maruna. Marie. V nikdy nepraném úboru, tak šedém, že až neviditelném na pozadí stěn, mříží a tmavě hnědých oken. Jako její tvář. Ve skutečnosti se nedá poznat, kde končí výstřih košile zašpiněný skvrnami slin a spermatu a kde začíná tvář pokrytá vyrážkou, strupy a řídkým, mnohoměsíčním porostem. Tvář umývaná velice zřídka, neboť prostitut se nemůže dotýkat nádob s čistou vodou.
Hubené, nesymetricky dlouhé tělo. Hadrová loutka málo vycpaná pilinami. Schoulená a ostražitá. Zaposlouchaná do mručení mužů. Ozvěny vzteku nebo touhy. Uši vyrostlé do nadpřirozených rozměrů. Netopýr řízený choutkami chlapů. ....sedni, Mařka, u hajzlu a hlídej, aby ho neukradli. Maruško, vykouříš mi ho, až zhasnou, mě už od toho honění bolí ruce. Maruno, ty zkurvysyne nedonošenej, chceš vajgl, nebo ho vyhodím. Přikrčená ve svém koutě, na svém sedátku, balí si novinové cigáro ze třech přátelsky odhozených vajglů. Vytáhne z kapsy uzlíček a vydoluje z něj polovinu podélně rozpůlené zápalky. Z hluboka natáhne a na chvíli zapomene na pohrdání. Přivírá víčka s neuvěřitelně dlouhými řasami. Zpod vyražených zubů se line tenká šňůrka šedého dýmu.
Do večera zbývá ještě trochu času a ona si může užívat s vědomím, že na ni chlapi zapomenou. Že zapomenou na její dlaně a ústa. To by znamenalo více spánku, kterého nikdy nemá dost, protože muži jí ve dne nedovolí spát. Ani noci jí nepatří. Pokud se nepotí nad vztyčeným pyjem a potom dalším, ještě jedním a znovu, třese se pod tenkou dekou a čeká na příkazy okamžitého laskání. Někdy, když už spí, uprostřed noci, k ránu, muži podníceni příběhy a vypitým čajem stahují z ní přikrývku a domáhají se jejích vypnutých, přilehlých půlek. Někdy ji pánové půjčují do jiné cely. Bachař přivírá oči.
...tak co, Mařka ještě není oblečená... už bude šest a ty se tu ještě motáš ve spoďárách... utři si nos, teče ti z něj sperma... vstávej, musím počítat...
Marie sklopí hlavu a poslušně si vytře nos rukávem ztvrdlým od smrkanců a slz. Postaví se na konec řady. Potom popojde několik desítek metrů, neviditelná na pozadí zataženého nebe. Dřepne si v nejvzdálenějším koutě haly. Ubalí si cigaretu. Občas jí někdo hodí nedopalek. Sebere ho, chvíli převrací v prstech a schová do kapsy, kde má ukryty hadry, jiné nedopalky, kousky škrtátka, novinové útržky. Všechno, co má. Občas ji někdo zavolá jménem. To jde potom na záchod ukrytý za železnými dveřmi, za velkým strojem v rohu haly. Tam si klekne na pochcanou a spermatem pokrytou podlahu a rozepne nadulý příklopec přímo ve výši své tváře.
Kurva panenská v hromadách sraček, věder, v pyramidách smrti.
Královna hajzlu.
Máří Magdaléna s nepotřebným penisem.

 



Source of the quotationhttp://www.iliteratura.cz/clanek.asp?polozkaID=14905

minimap